Dzień 52: Skromnie się chwalę :)
Witam po nieobecności dłuższej.
Korzystałam z pięknej pogody i bywałam praktycznie cały dzień poza domem. Z rana trening, później spacer, po południu rowerowe wypady z dzieciakami na plażę i wieczorami powrót, także same widzicie, że grafik napięty miałam.
Ale, ale mogę się poszczycić tym iż waga pokazała dziś 63,4 kg :) Wreszcie coś ruszyło i już kilka dni się trzyma. Bo zazwyczaj po 2-3 dniach waga mi skacze do góry i wracam do punktu wyjścia. Podejrzewam, że na spadek miało wpływ zredukowanie liczby spożywanych słodkości co nie znaczy, że z nich zrezygnowałam co to to nie, po prostu zjadam mniej.
Jednak musiałam widać ograniczyć takie proste cukry, druga sprawa, że wyjdzie mi to na zdrowie, zjem więcej w to miejsce zdrowszych rzeczy.
No i wisienka na torcie ...... otrzymuję coraz więcej pochwał na temat swego wyglądu, strasznie mi miło gdy ktoś zauważa wysiłek jaki codzień wkładam w to co robię. Szkoda tylko, iż nikt nie chce walczyć ze mną. Znalezienie kompana do aktywnego spędzania czasu graniczy niemal z cudem.
Mam to samo, też nie mam kompana do ćwiczeń i diety, a szkoda, bo można wtedy się pożalić, pomotywować itd.
OdpowiedzUsuń